Rzecznik TSUE o systemie delegowania sędziów. "Prawo Unii sprzeciwia się..."
Dzisiejsza opinia rzecznika TSUE to kolejna krytyczna opinia w ws. rządowej reformy sądownictwa. "Kolejne nowelizacje ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, które uniemożliwiły skuteczną kontrolę rekomendacji prezydentowi przez KRS kandydatów na sędziów do Sądu Najwyższego, mogą naruszać prawo Unii" – orzekł w marcu Trybunał Sprawiedliwości UE.
W czwartek poinformowano, że w opinii rzecznika Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej system delegowania sędziów w Polsce łamie unijne prawo. Choć jak przyznaje Michal Bobek, w prawie Unii nic nie stoi na przeszkodzie temu, by państwa członkowskie ustanowiły system, zgodnie z którym sędziowie mogą być tymczasowo delegowani z jednego sądu do drugiego.
Brakuje odgórnych kryteriów
Jak uzasadnia opinie rzecznik, w Polsce brakuje ustanowionych odgórnie kryteriów, które byłyby stosowane podczas procedury delegowania sędziego. Powinny one "gwarantować minimum jasności co do tego, dlaczego i w jaki sposób dana decyzja została podjęta, a przez to umożliwić jakąś formę kontroli".
Procedura stosowana w Polsce budzi obawy TSUE, ponieważ, w ocenie rzecznika Trybunału, umożliwia ministrowi sprawiedliwości i Prokuratorowi Generalnemu wywieranie nacisku na sędziów, poprzez groźbę cofnięcia takiej delegacji, która de facto stanowi formę awansu.
"Poważne obawy budzi fakt, że delegowanie następuje na czas nieokreślony i może zostać zakończone w każdej chwili według uznania Ministra Sprawiedliwości będącego zarazem Prokuratorem Generalnym" – czytamy w komunikacie prasowym dot. opinii.
Wprowadzanie "swoich ludzi"
Rzecznik uważa także za niedopuszczalny fakt, że sędzia delegowany może być równocześnie rzecznikiem dyscyplinarnym, co prowadzi, jego zdaniem, do tego, że obecny system umożliwia ministrowi sprawiedliwości wprowadzanie "swoich ludzi" do sądów i składów orzekających.
"Z pewnością nie jest przesadą sądzić, że sędziowie mogą być niechętni, aby nie zgadzać się z kolegami, którzy pewnego dnia mogą wszcząć przeciwko nim postępowanie dyscyplinarne" – czytamy w uzasadnieniu opinii.
Rzecznik generalny skrytykował także fakt, że minister sprawiedliwości jest jednocześnie prokuratorem. Określił ten stan jako "piekielne przymierze" dwóch organów instytucjonalnych.